Kim jest Roman Protasiewicz?
Roman Protasiewicz, urodzony 5 maja 1995 roku, to postać, która na trwałe wpisała się w historię współczesnej Białorusi jako symbol oporu przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki. Jego droga od młodego aktywisty do więźnia politycznego, a następnie do osoby ułaskawionej, jest fascynującą opowieścią o odwadze, poświęceniu i walce o wolność słowa. Protasiewicz zdobył rozpoznawalność jako dziennikarz, który odważnie relacjonował wydarzenia polityczne w swoim kraju, stając się głosem dla tysięcy Białorusinów pragnących zmian. Jego działalność w opozycji, często ryzykowna i niebezpieczna, przyciągnęła uwagę międzynarodowej społeczności, która z uwagą śledziła jego losy.
Życiorys i działalność opozycyjna
Już od najmłodszych lat Roman Protasiewicz wykazywał zainteresowanie sprawami politycznymi i społecznymi Białorusi. Jego zaangażowanie w działalność opozycyjną zaczęło się rozwijać w okresie, gdy reżim Łukaszenki coraz bardziej zaciskał pętlę na gardle wolności obywatelskich. Protasiewicz szybko zrozumiał potęgę mediów społecznościowych jako narzędzia do informowania i mobilizowania społeczeństwa. Jego wczesne działania były ukierunkowane na budowanie świadomości obywatelskiej i krytyczne relacjonowanie działań władz. W tym okresie zaczął budować swoje doświadczenie jako dziennikarz, często działając w warunkach utrudnionych przez państwowe represje.
Emigracja i praca w opozycji
W obliczu rosnącego nacisku ze strony białoruskich władz, Roman Protasiewicz podjął trudną decyzję o opuszczeniu kraju. Emigracja polityczna stała się dla niego koniecznością, aby móc kontynuować swoją pracę bez bezpośredniego zagrożenia ze strony aparatu represji. Na emigracji Protasiewicz stał się jednym z kluczowych redaktorów kanału Nexta na Telegramie. Kanał ten, dzięki swojej błyskawicznej transmisji informacji i odwadze w publikowaniu materiałów niewygodnych dla reżimu, zyskał ogromną popularność wśród Białorusinów, stając się jednym z głównych źródeł niezależnych wiadomości. Praca w opozycji z zagranicy wymagała od niego nieustannego czujności i determinacji, a jego zaangażowanie w działalność opozycyjną miało kluczowe znaczenie dla ruchu protestacyjnego na Białorusi.
Aresztowanie i uprowadzenie z samolotu Ryanair
Najbardziej dramatycznym momentem w życiu Romana Protasiewicza było jego aresztowanie 23 maja 2021 roku. Podczas podróży z Aten do Wilna, samolot linii Ryanair, którym leciał, został zmuszony do lądowania w Mińsku. To wydarzenie, uznane później przez społeczność międzynarodową za akt terroryzmu państwowego, było wynikiem osobistej decyzji Alaksandra Łukaszenki. Pretekstem do przymusowego lądowania był fałszywy alarm bombowy, który okazał się zmyśloną operacją mającą na celu schwytanie opozycyjnego dziennikarza. Przed tym tragicznym wydarzeniem Protasiewicz wyrażał obawy o swoje bezpieczeństwo, w tym o możliwość otrzymania kary śmierci, co podkreślało jego świadomość ryzyka związanego z działalnością przeciwko reżimowi.
Międzynarodowa reakcja na zatrzymanie
Aresztowanie Romana Protasiewicza wywołało falę oburzenia na arenie międzynarodowej. Politycy, organizacje praw człowieka i media na całym świecie jednoznacznie potępiły działania białoruskich władz, nazywając je bezprecedensowym naruszeniem prawa międzynarodowego i aktem piractwa powietrznego. Wiele krajów nałożyło sankcje na Białoruś, a Unia Europejska zamknęła swoją przestrzeń powietrzną dla białoruskich linii lotniczych. Reakcja międzynarodowa była silnym sygnałem dla reżimu Łukaszenki, że jego działania nie pozostaną bez konsekwencji, jednak nie powstrzymało to dalszych represji.
Pobyt w białoruskim areszcie i wymuszone zeznania
Po aresztowaniu w Mińsku, Roman Protasiewicz trafił do białoruskiego aresztu. Tam, jak wynika z późniejszych doniesień, był poddawany przesłuchaniom i wymuszonym zeznaniom. Władze białoruskie opublikowały nagranie wideo, na którym Protasiewicz przyznaje się do winy za organizowanie zamieszek. Społeczność międzynarodowa uznała te zeznania za wymuszone, a na nagraniu były widoczne ślady sugerujące pobicie. Rodzina dziennikarza zgłosiła również problemy zdrowotne z sercem, co potęgowało obawy o jego życie i dobrostan w więzieniu.
Proces, wyrok i ułaskawienie Romana Protasiewicza
Po miesiącach niepewności i spekulacji, proces Romana Protasiewicza zakończył się wyrokiem skazującym. 3 maja 2023 roku sąd w Mińsku skazał go na 8 lat więzienia. Wyrok ten był kolejnym ciosem dla zwolenników wolności na Białorusi, jednak zaledwie kilka tygodni później nastąpił niespodziewany zwrot akcji. Wkrótce po ogłoszeniu wyroku, Roman Protasiewicz został ułaskawiony przez Alaksandra Łukaszenkę. Decyzja ta wywołała wiele pytań i spekulacji, a jej motywy pozostają niejasne.
Zmiana poglądów i przyszłość dziennikarza
Po ułaskawieniu, Roman Protasiewicz zaczął publicznie deklarować zmianę poglądów. W wywiadach twierdził, że zaczyna rozumieć i szanować działania Łukaszenki, co było znaczącą sprzecznością z jego wcześniejszą działalnością jako opozycjonisty i dziennikarza. Zadeklarował również, że nie planuje wiązać swojej przyszłości z polityką, skupiając się raczej na życiu prywatnym. Te deklaracje wywołały mieszane uczucia wśród jego zwolenników, którzy postrzegali je jako potencjalne skutki długotrwałej presji i wymuszonych zeznań w białoruskim więzieniu.
Sprawa Sofii Sapiegi, partnerki Protasiewicza
W cieniu sprawy Romana Protasiewicza pozostawała sytuacja jego byłej partnerki, Sofii Sapiegi. Ona również została aresztowana wraz z nim i oskarżona o podburzanie do nienawiści. W maju 2023 roku została skazana na 6 lat więzienia. W przeciwieństwie do Protasiewicza, Sofia Sapiega nie została ułaskawiona przez Łukaszenkę, a jej dalszy los pozostawał niepewny. Ostatecznie, po negocjacjach, została przekazana Rosji, co wywołało dalsze pytania o motywy białoruskich władz i ich strategię wobec osób związanych z opozycją.
Tajemnicza operacja białoruskich służb w Polsce
Doniesienia o tajnych operacjach białoruskich służb specjalnych, które miały miejsce nawet na terenie Polski, rzucają nowe światło na działania reżimu Łukaszenki. Według polskich śledczych, porwanie samolotu Ryanair było skrupulatnie zaplanowaną operacją KGB (białoruski wywiad jest spadkobiercą radzieckich służb). Istnieją również informacje o próbach skompromitowania Romana Protasiewicza na terenie Polski, w tym poprzez zakup samochodów na jego nazwisko. Celem takich działań mogło być stworzenie fałszywych dowodów przeciwko dziennikarzowi, na przykład upozorowanie wypadku samochodowego, co stanowiłoby propagandowe złoto dla reżimu Łukaszenki. Te ustalenia wskazują na szeroki zasięg i bezwzględność białoruskich służb w dążeniu do eliminacji przeciwników politycznych.
Propaganda Łukaszenki i Roman Protasiewicz jako narzędzie
Roman Protasiewicz, pomimo swojej wcześniejszej roli jako kluczowego głosu opozycji, po aresztowaniu i wymuszonych zeznaniach stał się narzędziem w rękach propagandy Łukaszenki. Nagrania z jego udziałem, na których przyznawał się do winy i wyrażał poparcie dla reżimu, były szeroko rozpowszechniane przez państwowe media białoruskie. Miały one na celu zdyskredytowanie ruchu opozycyjnego i pokazanie, że nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy reżimu ostatecznie poddają się jego sile. Jego historia, od aktywisty do rzekomo „pokutującego” więźnia, była wykorzystywana do budowania narracji o sile i sprawiedliwości państwa białoruskiego, jednocześnie próbując zasiać zwątpienie wśród zwolenników wolności i demokracji.